wtorek, 28 maja 2013

Informacja

Hej wam ;**
 Co u was ?

1. Piszcie do mnie jeśli macie jakieś pytania od nośnie bloga lub jakieś pytania do mnie.
   GG: 47514408
e-mail: gra.aniola@onet.pl

2. Rozdziały dodawane są niesystematycznie, dlatego chciałabym to zmienić.
Piszcie w jaki dzień tygodnia chcielibyście rozdział ;)

3. Moja Przyjaciółka zaczęła pisać. Miło by jej było gdyby ktoś zostawił komentarz bo rozdziałem ;)
   Dla Niej i dla mnie to ważne.
http://let-me-kiss.blogspot.com/
                                                                                                 Dziękuję !!!
Kocham was <3








niedziela, 26 maja 2013

Chapter VII

  To u mnie normalne... zawsze wszystko muszę popsuć. Co ja sobie myślałam zaczynając ten temat ?! Że co? Powie że Taylor się nie liczy, przytuli mnie i będziemy żyli długo i szczęśliwie?Jestem głupia. Nie umiem myśleć pozytywnie. Najgorsze jest świadomość tego że on prawdopodobnie nadal ja kocha. Nie wiem dlaczego... ale to mnie zabija gdy słyszę jej imię z Jego ust. Jego malinowych, słodkich ust... których chciałabym poznać sm...-STOPUJ! ALICE  STOPUJ...-krzyknęłam na siebie w myślach. Czy ja przypadkiem się w nim nie zakochałam? Nie, to nie jest możliwe. Nie można się w kimś zakochać tak szybko... chyba.  Moje rozmyślenia przerwał dźwięk otwieranych drzwi.
-Ubieraj się - rzucił w moją stronę.
-Ale...jestem ubrana.- oznajmiłam, wstając z łózka. Przybliżałam się do niego powoli.
-No chyba nie pojedziesz  skarpetach...- powiedział  poważnym tonem przez co byłam troszkę przerażona.
-Co ty kombinujesz Styles? Hmm...?-stanęłam na przeciwko Kędzierzawego. Jego mina była dość sroga, ale oczy przeciwnie.Spokojne, lustrowały moją twarz. Zdradzały że to co chce zrobić nie jest złe...lecz nie miałam pewności. 
-Radzę, nie zadawaj głupich pytań. Pospiesz się. - już miał wychodzić  kiedy rzuciłam w jego stronę.
-Nie będziesz mi rozkazywał. Jedź sobie do niej... może ona będziecie miała ochotę robić co jej karzesz. Przykro mi... nie jestem nią. -powiedziałam a on zmierzył mnie groźnym wzrokiem. Dobrze wiedziałam że nie lubi ludzi którzy mu się sprzeciwiają, ale nie mogłam dać mu sobą sterować. Nie dam mu tej satysfakcji. Na złą osobę trafił.
-Czy ty właśnie...-popatrzył na mnie i zrobił krok w moją stronę.
-Tak, nie pozwolę nawet na to abyś mnie dotknął. Rozumiesz?!-krzyknęłam w jego stronę.
-Czyżby? - podszedł do mnie i przerzucił mnie przez ramię. -I co? Jeszce mi na coś nie pozwolisz? -zapytał z satysfakcją w głosie.
-Nie będziesz mi mówił co mam robić. I weź te łapy!- powiedziałam gdy poczułam jego rękę na moich pośladkach.
Zbiegł ze mną na dół, zaniósł mnie do auta i zapiął pasami. Gdy znalazł się obok mnie na siedzeniu, miałam już otworzyć drzwi i uciec, kiedy usłyszałam  dźwięk oznajmujący blokadę wszystkich drzwi.
-Ja cię zabiję kiedyś ! UDUSZĘ! Nie mam butów, pomyślałeś o tym ?! -zapytałam chłopaka który właśnie próbował odpalić auto. Nie udawało mu się to z czego byłam niezmiernie zadowolona.
-Będę cię nosił, nie ma problemu, a teraz zamknij się bo próbuję coś robić!
-Możesz na mnie nie krzyczeć ?!
-To ty krzyczysz!
-O co Ci w ogóle chodzi?!
-O nic !
-Jak widać o coś Ci musi chodzić skoro przychodzisz do mojego pokoju i tak po prostu zabierasz mnie, i próbujesz gdzieś wywieźć!
-Siedź cicho !- w tym momencie udało mu się ruszyć. Jechaliśmy w ciszy, nie odzywałam się ani słowem, powiedział że mam siedzieć cicho. Sam tego chciał... więc będę siedzieć cicho całe życie.
Zatrzymał się . Wysiadł pierwszy, otworzył mi drzwi i zapytał czy dam radę sama czy a mi pomóc wysiąść. Bez słowa wysiadłam i moim oczom ukazała się polana. Piękny widok... Gorący asfalt parzył moje nagie stopy, ruszyłam przed siebie aby móc stanąć na trawie.
-Jesteś zła?
Odpowiedziała mu cisza.
-To nie miało tak wyglądać...ja chciałem cie przeprosić. Przepraszam że naskoczyłem na Ciebie rano. Ja po prostu chce o niej zapomnieć. Utrudniają mi to...ale ty nie.
-Jak ja nie ? I chcesz mnie przeprosić, okay... ale nie rozumiem po co ta kłótnia przed wyjazdem. Gdybyś mi powiedział...
-Gdybym Ci powiedział nie było by niespodzianki.
-Jakiej niespodzianki ?
-Chodź.
-Harry... ja nie mam butów.
-Wskakuj skarbie.
Wskoczyłam na jego plecy i zaprowadził mnie nad rzekę. Usiedliśmy na moście i wsłuchiwaliśmy się w szum wody.
-Nie odpowiedziałeś na moje wcześniejsze pytanie.
-Jakie kochanie?
-Jak to ja Ci o niej nie przypominam? Powiedziałeś że Oni Ci przypominają ale ja nie... nie rozumiem, przecież rano...
-Pamiętasz jak mówiłaś że dziewczyna pomogłaby mi zapomnieć ?
-No tak... pamiętam.
-Właśnie to robisz...
-ale..
- każdym Twoim ruchem, słowem... po prostu czuję coś, czego do żadnej innej dziewczyny nie czułem. Alice jesteś wyjątkowa. Ja...
-Wracajmy. Robi się chłodno.
-Dobrze...wracajmy.
***
Co u was ? 
Jak rozdział? 
Przypominam że możecie 
zadawać pytani bohaterom
w zakładce 
KONTAKT
macie ska ;)
Kocham was :****

środa, 22 maja 2013

Chapter VI

-Nie budźmy ich, tak słodko śpią...-usłyszałam szept Nialla, ale nie ruszyłam się.
-Czyś ty oszalał?! Nie wiadomo co oni robili!-niezadowolony głos mojego kochanego brata rozbrzmiał po całym pomieszczeniu.
-Ciszej, błagam...Lou nic nie robiliśmy...- powiedziałam zachrypniętym głosem, przecierając oczy.
-Co on robi w Twoim łóżku, przepraszam bardzo, Królewno? hmm...?-Lou stanął przede mną.
-Nie świruj, nic nie robiliśmy.- powiedziałam i podeszłam do szafki wyjmując ubrania stosowne do pogody.Było ciepło więc  postawiłam na  krótkie spodenki i koszulkę.  Wzięłam prysznic, nałożyłam na siebie wcześniej przygotowane ubranie, spięłam włosy i lekko pomalowana zeszłam do kuchni. W całym domu pachniało  naleśnikami.
-Siadaj,-rozkazał Liam- mów, wszystko co wiesz...- usiadłam na przeciwko niego.
-Co chcesz wiedzieć?- zapytałam, nakładając sobie na talerz naleśnika.
-Harry... co mówił?
-Nie wiem czy mogę powiedzieć... przepraszam.
-Powiedz tylko jedno, czy on nadal będzie z Taylor ?
-Nie wiem... na prawdę nie wiem. Musisz o tym z nim porozmawiać nie ze mną.
-Okej... no dobrze. Jedz te naleśniki, a no i masz jakieś plany na dzisiaj?
-Raczej nie, a czemu pytasz?
-Niall dziś jedzie do rodziny, ja do Dan, Lou do El...Harry pewnie do Taylor, Zayn do Pezz i zostaniesz sama, więc dlatego pytam.
-Może wybiorę się na spacer...dobrze mi zrobi.
-Klucze masz w salonie na komodzie.-powiedział wstając z krzesła.
-Okej...
-Ja idę się spakować, nie będzie mnie na noc, wrócę jutro, nie zrób nic głupiego...domyślsz sie o co mi chodzi ?
-Tak, nie zrobię nic głupiego. Przypominasz mi Louisa, wiesz?
-Ja i Louis to przeciwieństwa. Lou cały czas się śmieje, z byle czego...
-No tak
-Ja jadę . Pa
-Pa
Skończyłam posiłek, włożyłam naczynia do zmywarki, zostało jeszcze sporo naleśników postanowiłam ,  obudzić chłopaków. Ruszyłam schodami na górę. otworzyłam pierwsze, lepsze drzwi i zastałam pusty pokój. Był to pokój Malika o czym świadczyły zdjęcia Pezz na ścianach. Postanowiłam zajrzeć do reszty, zamknęłam za sobą drzwi nie robiąc hałasu. Wszystkie  pokoje, były puste. Widać pojechali wcześnie. Ruszyłam w stronę mojego pokoju, otworzyłam pewnie drzwi i zobaczyłam widok słodkiego Stylesa, przytulającego się do poduszki. Postanowiłam go nie budzić. Wzięłam książkę z pułki, usadowiłam się na łóżku obok Lokersa, poprawiłam kołdrę, która już prawie leżała na podłodze, i pochłonęłam się w lekturze.
Poczułam jak ręka Harrego przyciąga mnie do siebie. Odłożyłam książkę na szafkę nocną, położyłam się obok niego. Byłam zmuszona patrzyć w Jego pełne szczęścia zielone oczy. Tonęłam w nich... cały świat się nie liczył.
-Dzień dobry księżniczko.-jego zachrypnięty głos sprowadził mnie na ziemię.
-Dzień dobry Haroldzie.-powiedziałam z bardzo poważnym wyrazem twarzy choć w głębi serca się śmiałam.
-Dla Ciebie Pan Harold.-powiedział przysuwając mnie do siebie.
-No dobra, już puszczaj...-prosiłam.
-Nigdy w życiu...-odparł, jeszcze bardziej przysuwając mnie do siebie.
-Ja nie wytrzymam...zmiażdżysz mnie. Puść.-prosiłam chłopaka, choc ten robił wszystko na przekór.
-Spędzimy ten dzień razem?-zapytał trochę luzując uścisk.
-Nie...-powiedziałam, a moja twarz stała się smutna.
-To Cie nie wypuszczę...-po tych słowach znów zostałam ściskana, tylko czekałam aż moje kości się połamią.
-Nie chodziło mi o to, przecież idziesz do Taylor dziś ? prawda?-powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
-Czy wy mi zawsze musicie o niej przypominać kiedy jest dobrze ?! Nie chcę o niej gadać, nie chce o niej myśleć... Rozumiesz?!- ku moim zdziwieniu chłopak wstał, i trzasnął drzwiami. Po moim policzku spłynęła mimowolnie łza.
Czy ja zawsze muszę wszystko zepsuć?

sobota, 4 maja 2013

Chapter V

     Kupiłam niewiele jak na 4 godziny chodzenia po sklepach. Ułożyłam nowo zakupione rzeczy w garderobie, i udałam się do łazienki wziąć długą, relaksującą kąpiel. Po dwudziestu minutowym leżeniu w wodzie, dokładnie wytarłam ciało ręcznikiem.
Nałożyłam piżamę która składała się z krótkich szarych spodenek i o parę rozmiarów za dużej koszulki.
Ułożyłam się wygodnie w łóżku.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
-Proszę
-Co ty już idziesz spać ?-zapytał Niall wchodząc do pokoju.
-Zmęczona jestem.
-Harry dzwonił...
-I?
-Powiedział że to przemyślał...Możesz tu zostać, ale masz mu nie wchodzić w drogę.
-Niall ja już sama nie wiem co robić. Nie chce wam przeszkadzać.
Ale nie mam innego wyjścia.
-Skarbie, ty nam nie przeszkadzasz, Harry jest...
- Nie tłumacz go, już to robiła Eleanor... I serio nie mam ochoty rozmawiać na jego temat.
- Nie chciałem go tłumaczyć. Zawiodłem się na nim.
- Chyba pójdę już spać.
- Słodkich snów Alice.
-Dobranoc Niall.

Obudził mnie dźwięk zamykających się drzwi. Popatrzyłam na zegarek, godzina trzecia w nocy.
Zeszłam na dół, i zobaczyłam opierającego się o drzwi wejściowe Harrego. Nie wiedziałam czy to dobry pomysł abym podeszła, ale zaryzykowałam. Kucnęłam przy nim, i ręką  pogładziłam jego loczki.
-Harry...-wyszeptałam.
-Odejdź.
-Co się stało?-zapytałam przejęta.
-Nie interesuj się. Twoja sprawa?- zapytał patrząc na mnie groźnym wzrokiem.
-Przepraszam...nie chciałam cię zdenerwować.- powiedziałam, i od razu ruszyłam w stronę pokoju.  Położyłam się do łóżka i próbowałam zasnąć, ale nie bardzo mi to wychodziło. Zaświeciłam lampkę nocną, chwyciłam książkę  która leżała na szafce obok łózka i zaczęłam czytać. Gdy już kończyłam ósmą stronę, ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę- powiedziałam, odkładając książkę na szafkę.
-To ja przepraszam...nie powinienem tak mówić.-powiedział , stojąc w drzwiach.
-Na praw...-nie pozwolił mi dokończyć.
-Ja wiem, pewnie teraz nie będziesz się do mnie odzywać, będziesz mnie unikać, nie zdziwiłbym się...jestem kretynem.
-Wejdź.
-Ale...
 -Będziesz tak stał w drzwiach? Chodź..-poklepałam miejsce obok mnie.
-Dziękuję.
-No to mów.
-To nie takie proste jak myślisz.-oznajmił, przykrywając się kołdrą. 
-Rozumiem cię...
-Właśnie nikt mnie nie rozumie...
-Czemu taki jesteś? Nie pozwalasz się poznać bliżej... Powiesz mi o co chodzi?
-Taylor...
-Matko... nie...
-Nie lubisz jej prawda? Chłopaki też...
-No
-Dziwka.
-Co?
-Taylor.
-Jest Twoją dziewczyną...
-Była moją dziewczyną, od momentu gdy ją zobaczyłem z innym w łóżku nie jest.
-Co? pieprzyła się z innym ?
-Tak...
-Wow..
-A najgorsze jest to że ja nadal ją kocham...nie wiem co robić Alice pomóż...
-W czym?
-Nie chcę już o niej myśleć...
-Ja Ci w tym nie pomogę...
-Spróbuj...
-Jak?
-Nie wiem...
-Chodź spać...
-Dobranoc Alice...
-Harry?
-Tak?
-Nie myślałeś nad tym że może inna dziewczyna pomogłaby zapomnieć?
-Sam nie wiem...
-Dobranoc.
-Dobranoc.

Odwróciłam się plecami do chłopaka, przytuliłam do poduszki i usnęłam.
Może następny dzień będzie lepszy? Bez zmartwień ?