czwartek, 25 kwietnia 2013

Chapter II

   Poczułam jak ktoś zdejmuje mi słuchawki z uszu, otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego Louisa. Od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Co jest?-zapytał zmartwiony.
-A co ma być?- zapytałam, i usiadłam na łóżku.
-Po prostu nie zeszłaś na dół, coś się stało?- usiadł na przeciwko mnie i czekał na jakąkolwiek reakcję z mojej strony.
-Lou, nic się nie stało, nie martw się tak. - powiedziałam, posyłając chłopakowi szczery uśmiech.
-Przepraszam.-powiedział, spuszczając głowę.
-Za co ty mnie przepraszasz ? Hmmm? Lou, coś się stało?-powiedziałam, przytulając brata.
-Jesteś moją jedyną siostrzyczką, kocham cię, ale wydaje mi się że czasami masz dość mojej nadopiekuńczości.- powiedział, przytulając mnie jeszcze mocniej niż ja jego.
-Lou, nawet tak nie mów! Nigdy nie będę miała cię dość, rozumiesz?
-Choć na dół.- powiedział, po czym wstał, złapał mnie za rękę i zaprowadził do salonu, gdzie El i mama rozmawiały popijając herbatę.
- O Alice , dobrze że jesteś.-powiedziała rodzicielka, poklepując miejsce obok niej.
-O co chodzi?- zapytałam wprost.
-Córciu...
-Mamo, co się dzieje ?
- Znalazłam pracę daleko stąd, będę musiała wyjechać,  ale nie mogę zostawić Cię tu samej. Jesteś niepełnoletnia nie możesz mieszkać sama, dlatego...
-Dlatego?
-Zamieszkasz z Louisem i chłopakami.
-Mamo, ale...
-Nie mamy innego wyjścia.-powiedziała, i przytuliła mnie.
-Kiedy wyjeżdżasz?
-Jutro na wieczór.-powiedziała a jedna, samotna łza spłynęła po jej policzku.
Nic nie mówiąc ruszyłam w stronę pokoju, opadłam na łózko i cicho łkałam w poduszkę.
Po dziesięciu minutach usłyszałam kroki zmierzające do mojego pokoju.
-Mogę?-usłyszałam delikatny głos El.
W odpowiedzi kiwnęłam tylko głową.
-Co się dzieje skarbie?
-Nie wyobrażam sobie tego że nie mogłabym widywać mamy codziennie.
-Damy radę...
-Tak myślisz?
-Tak myślę. To co pakujemy się?
-Pomożesz?
-Dawaj walizkę, mała!
Doczłapałam się do ''byłego'' pokoju Louisa, wyciągnęłam walizkę i ruszyłam w stronę pokoju w którym El zaczynała wybierać ubrania które mam wziąć.

***

Spakowanie wszystkich potrzebnych rzeczy zajęło nam około godziny, zeszłyśmy na dół i zaczęłam najtrudniejszą rzecz w tym wszystkim - żegnanie się z mamą. 
Łzy płynęły strumieniami, mocząc nam ubrania.
-Będę tęsknić córeczko. Dzwoń, pisz...
-Kocham Cię mamo.
Lou wpakował walizki do auta i ruszyliśmy w stronę mojego nowego domu.
Po dwudziestu pięciu  minutach stanęliśmy przed wielką bramą, gdy się otworzyła moim oczom ukazała się
duża, piękna willa z basenem.
Czy ta przeprowadzka to dobre rozwiązanie? Czy wszyscy mnie zaakceptują?

***
Dedykacja dla Sky fall girl ;*

4 komentarze:

  1. A no wymusiłam dedykację hehe. Rozdział świetny. Szkoda mi Alice troszkę ale trudno ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzial zajebisty kochanie :* tylko szkoda mi Alice :( czekam na kolejne :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyśmienity rozdział ;* Także szkoda mi Alice ;(

    OdpowiedzUsuń